Ja też niewielkim stażem mogę się pochwalić, bo na razie 16-letnim ale...mogę z ręką na sercu powiedzieć, że pierwsze 5 lat trochę się ścieraliśmy. Bo okazuje się, że da się wypracować kompromis z obu stron. Dzieci podrosły a my zaczynamy się czuć jakbyśmy znów mieli po 18 lat

. W naszym przypadku rozłąka trwała pół roku, bo stwierdziliśmy, że nie pieniądze są najważniejsze. Nie zamierzaliśmy czekać aż mąż tu kupi nowe auto, urządzi dom itd. Czekaliśmy tylko tyle, ile trzeba było. To było dobre pół roku, bo nauczyło inaczej patrzeć na siebie. Wtedy przekonałam się, że razem stanowimy fajny team, gdzie dwoje ludzi się uzupełnia.
Co do zdrad i rozpadania małżeństw: zgodzę się z Basią, że nic na siłę. Znam osobiście parę, która w przyjaźni potrafiła znaleźć ten moment kiedy uznali, że małżeństwem dobrym nie będą, coś się wypaliło, skończyło ale przyjaciółmi są do dziś. Każdemu udało się znaleźć nową dobraną połówkę. Tylko w tym związku nie było dzieci na szczęście...